Nim rozpocznę opowiadać o wydarzeniach, jakie miały miejsce w kolejnym 1996 roku, muszę na chwilę cofnąć się do końcówki roku poprzedniego i wspomnieć pewne wydarzenie z życia PTChD-NOT. Coś, co moim zdaniem miało fundamentalny wpływ na rozwój naszej branży i istotę istnienia tego Stowarzyszenia zawodowego. Otóż w trakcie konferencji szkoleniowej nt. Systemy korzeniowe drzew ich piętą Achillesa” (wykład wygłosił wtedy dr W. Różański z Akademii Rolniczej w Krakowie), która odbyła się w Warszawie 15 grudnia 1995 roku, doszło do prezentacji książki autorstwa Andrzeja Skupa pt. Pielęgnacja i ochrona drzew (z normami jakości). Wydawnictwo to ukazało się nakładem Polskiego Towarzystwa Chirurgów Drzew, a dofinansowane zostało z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej!

Książka o pielęgnacji i ochronie drzew

Po wspominanej już przeze mnie książce mgr inż. Zbigniewa Chachulskiego z 1992 roku, była to kolejna w pełni profesjonalna publikacja dotycząca pracy przy drzewach. Zawarto w niej pierwszą w Polsce próbę znormalizowania jakości prac przy drzewach, dając podstawy oceny poprawności wykonania tych prac podmiotom zlecającym wykonanie, a wykonawcom tych prac podstawy technologii zabiegów przy drzewach!

Strony książki
Przykładowe strony książki A. Skupa.

Prezentowane w niej zasady prac przy drzewach są nadal obowiązujące (z pewnymi drobnymi modyfikacjami) dla członków PTChD-NOT i  prezentowane w ramach szkoleń i kursów.

Ostatnio zostałem zapytany …”czemu tak starasz trzymać się chronologii wydarzeń i wspominasz rok po roku, skoro to nie jest twój pamiętnik?„ (a chronologia jest z różnymi odskoczniami – uwaga moja). Po prostu inaczej pogubiłbym się w wyszukiwaniu kolejnych tematów i materiałów do tych opowieści. A jednocześnie jest to dla mnie forma konfrontacji dawnych prac i ich efektów po latach.

W firmie 1996 rok rozpoczęliśmy kontynuacją prac pielęgnacyjnych przy drzewostanie w Parku im. J. Poniatowskiego w Łodzi. W okresie styczeń – maj (wg podpisanej umowy), mieliśmy do wykonania prace przy kolejnych 823 szt. drzew. Pracowaliśmy również w Łowiczu oraz w otoczeniu wspominanej już prywatnej zabytkowej willi w Skotnikach. Z uwagi na sporą ilość prac postanowiliśmy sprowadzić do Łodzi ekipę z Polanowa, który od końca 1995 roku stał się na kilka lat naszą podstawową bazą dla prac na Pomorzu i z miejscowych ludzi powołaliśmy kilkuosobowa brygadę. Ponieważ jeszcze na początku roku nie mieliśmy tam podpisanych żadnych robót, stąd decyzja, aby nimi wspomóc prace w Łodzi. Trwało to od początku stycznia do połowy marca. Wynajęliśmy dla nich kwatery i pracowali w różnych miejscach, porozdzielani między naszych łódzkich pracowników. Ponieważ były to tzw.” świeżaki”, ten pobyt w Łodzi pozwolił im na zdobycie większego doświadczenia, a nam – szefom, na lepsze ich poznanie w aspekcie, co tu dużo mówić, jednak przyszłej ich „pracy na odległość”, mimo iż staraliśmy się, z Klimkiem na zmianę, w miarę często bezpośrednio nadzorować tę „polanowską ekipę”. 

Jeszcze w połowie stycznia 1996 roku doszło do spotkania z przedstawicielami Fundacji Monumentum Iudaicum Lodzense i wizytacji na Cmentarzu Żydowskim w Łodzi przy ul. Brackiej. Dotyczyło ono podjęcia się przez naszą firmę prac przy porządkowaniu tego cmentarza.

Cmentarz żydowski
Wśród tego gąszczu chwastów i różnych samosiewów…
Cmentarz żydowski
…kryły się stare macewy.

Niestety ówczesne rozmowy nie przyniosły efektu z bliżej nam nieznanych przyczyn. Niektórych się domyślaliśmy, ale minęło już tyle lat, że nie warto o nich wspominać. Ale jak to w tym starym polskim przysłowiu brzmi…, co się odwlecze, to nie uciecze!

Prace na Cmentarzu Żydowskim podjęliśmy w połowie 1998 roku, przejmując je od Ogrodu Botanicznego, którego to siłami były one przez jakiś czas wykonywane.  Pracowaliśmy tam przez kilka następnych lat, miesiąc w miesiąc! Stworzyliśmy nawet do tego celu specjalną brygadę, ale o tym będę wspominał w swoim czasie.

W lutym pojechałem do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Kielcach i do Zagnańska w celu omówienia prac przy „sztandarowym okazie” polskiej dendroflory, czyli dębie „Bartek”. Nie chodziło o jakiś wielki zakres prac (ten dopiero miał nastąpić w następnym roku i nie my byliśmy ich wykonawcą), ale o usunięcie grubego suszu, który się tam wydzielił i zagrażał bezpieczeństwu innych części drzewa oraz jego otoczeniu. O ówczesnej kondycji „Bartka” świadczyły m.in. znajdujące się w jego pobliżu tablice ostrzegawcze!

Zachowało się z tej wizyty w moim archiwum kilka zdjęć, na których widać m.in. stare drewniane podpory pod mocno osłabionymi konarami tego pomnikowego drzewa.

Dąb Bartek
Zagnańsk. Luty 1996. Dąb „Bartek”. Stare drewniane podpory.
Dąb Bartek
Zagnańsk. Luty 1996. Dąb „Bartek”. Tablica ostrzegawcza.
Dąb Bartek
Zagnańsk. Luty 1996. Dąb „Bartek”. Ówczesny widok nasady pnia, wypełnionego różnorodnymi materiałami!

Niecałe dwa lata po naszych pracach, dokładnie w listopadzie 1997 roku, te stare drewniane podpory zostały wymienione na nowoczesne metalowe. Kolejny raz widziałem „Bartka” w lipcu 2005 roku w czasie urlopowego pobytu z moją Rodziną.

Dąb Bartek

Nie wiedziałem, że kilka miesięcy później (w listopadzie) przyjdzie mi być przy nim ponownie wraz z ekipą. Zlecono nam wykonać prace o podobnym zakresie w koronie drzewa, jakie robiliśmy w 1996 roku.  Po ich wykonaniu poprosiłem pracowników, aby ucięli mi „talarek” z jednego z odciętych suchych konarów o średnicy 30 cm. Zachował się on do tych czasów u mnie, a jego zdjęcie prezentuję poniżej. Przy okazji postanowiłem przeliczyć słoje. Wyszło ich dobrze ponad 100 na 15 cm promieniu! Konar ten pochodził z górnej partii jego korony, o czym świadczy zamieszczony na nim opis!

Plaster z konara Bartka
30 cm „pamiątkowy” plaster z konara „Bartka”.
Plaster z konara Bartka
Piękny rysunek dębowego drewna z konara „Bartka” … (odwrotna strona plastra, nie narażona na światło)
Plaster z konara Bartka
… i zbliżenie na jego rdzeń w kształcie… „gwiazdy”!?

Przez kolejne lata pod konarami „Bartka” dostawiano następne podpory. Ostatni raz widziałem to legendarne drzewo  w trakcie pobytu wraz z kolegami z PTChD-NOT we wrześniu 2015 roku. Trwało na stanowisku pośród tych metalowych podpór podtrzymujących jego konary.  Czy od tamtego czasu dostawiono do niego kolejne, tego nie wiem?

Dąb Bartek
Widok „Bartka” z września 2015 roku.

W historii tego drzewa, przy którym pracowało wiele osób i firm, wobec którego stosowano różne metody, w celu jego zabezpieczenia i ratowania dla kolejnych pokoleń, ten nasz skromny wkład jest nic nieznaczący. Natomiast dla naszej firmy jest to z pewnością ważny fragment jej historii!

A Klimek tak „polubił” radio, że pod koniec lutego 1996 roku znowu opowiadał o ratowaniu starych drzew, tylko tym razem w Radio Łódź.

Mocno „podgonione” prace w Łodzi (dzięki pobytowi ekipy polanowskiej) pozwoliły nam w II połowie marca rozpocząć prace w Koszalinie i jego okolicach. Na pierwszy ogień, dla przetarcia nowej ekipy, poszły proste prace dla Zakładu Energetycznego oraz Zarządu Dróg polegające głównie na usuwaniu kolizji z liniami napowietrznymi oraz tworzenie „skrajni” przy ulicach i drogach. Jedną z ciekawszych prac była pielęgnacja 168 szt. topól, rosnących wzdłuż drogi z Dąbek do Bukowa Morskiego, prowadzącej wzdłuż Jeziora Bukowo. Niestety, kiedy latem ubiegłego roku (2020) tamtędy przejeżdżałem, żadnego z tych drzew już nie było. Ale była za to zmodernizowana droga!

Jeżeli ktoś będzie np. na wakacjach w Dąbkach albo będzie jechał do lub z Darłowa drogą przez Bukowo Morskie, to warto się w nim zatrzymać. Znajduje się w tan ceglany, gotycki kościół, pozostałość po Klasztorze Cystersów, a obok rośnie przepiękna, stara lipa o rozłożystej równomiernej koronie osadzonej na przysadzistym pniu.

Lipa w Bukowie Morskim
Lipa przy kościele w Bukowie Morskim.

Miejsce to naprawdę warte jest krótkiej przerwy w podróży lub „wypadu” w trakcie urlopowego pobytu w tamtych okolicach!

W maju 1996 roku skontaktował się z nami Pan Sławomir Kołodziejczyk (otrzymałem zgodę na publikację jego personaliów). Okazało się, że jest nowym właścicielem obiektu dworsko-parkowego w Górkach Małych koło Tuszyna.

Miejsce to znaliśmy z Klimkiem już od połowy lat 80-tych, kiedy dla Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Piotrkowie Trybunalskim robiliśmy przegląd cennych drzew w województwie (pisałem o tym w jednym z pierwszych odcinków). Rosły tam min. przepiękne stare lipy, o których tak pisał prof. Romuald Olaczek w wydawnictwie Ligi Ochrony Przyrody z 1971 roku – „Przewodnik po województwie łódzkim”:

„GÓRKI MAŁE – w niewielkim parku przy Prezydium GRN grupa pięknych i okazałych drzew: lipa szerokolistna o obwodzie 6,8 m z pniem krótkim, nisko ugałęzionym i wewnątrz spróchniałym, 2 lipy szerokolistne wyrastające z wspólnej szyi korzeniowej o obwodach 3,4 i 3,3 m; lipa drobnolistna o obwodzie 4,2 m; jawor o obwodzie 3,5m.”

Kiedy oglądaliśmy te drzewa w 1985 roku, to ta największa lipa miała już obwód – 7,3 m, natomiast średnica jej rozłożystej korony sięgała 37 m!

W czerwcu 1996 roku wykonaliśmy dla Pana S. Kołodziejczyka ścinkę uschniętego jesiona oraz pielęgnację dwóch lip. Od tego czasu wiele się wydarzyło w drzewostanie parku otaczającego dwór. Przy części z tych zmian, tych zaplanowanych przez właściciela, nasza firma uczestniczyła (wycinki, pielęgnacje), inne wymuszone były przez ekstremalne zjawiska pogodowe (np. silne wiatry łamiące całe drzewa lub ich konary). Czasami usuwał je sam właściciel z Rodziną. W sprawie tych „cięższych tematów” dzwonił do nas.

Panu Sławkowi, który nadal jest właścicielem tego obiektu, co jakiś czas w razie potrzeby służę swoją wiedzą i doświadczeniem. Jest to ten z klientów, który „wie, o co chodzi w tej robocie”, bo kiedyś (w latach 80-tych) sam wykonywał również tego typu usługi.

Lipa w Górkach Małych
Tak wyglądała największa z lip w maju 2004 roku. Widoczny duży otwarty ubytek po odłamanej za przyczyną silnych wiatrów części pnia i korony oraz podparty drewnianym słupkiem gruby konar.

Niestety kolejnego silnego uderzenia wiatru już ta największa i mocno osłabiona lipa nie przetrwała. Nadal natomiast rosną dwie pozostałe potężne lipy, ta podwójna na skarpie za dworem oraz rosnąca bezpośrednio przy szczycie dworu.

Lipa w Górkach Małych

Po tym wydarzeniu z największą lipą (tylko splot okoliczności spowodował, że drzewo nie runęło na budynek), właściciel podjął decyzję o redukcji koron tych drzew. Przy kolejnym ataku jesiennych gwałtownych wiatrów w 2017 roku jedno z mniejszych (ale wcale nie tak małych) drzew, rosnących za dworem, tylko cudem nie padło na budynek i trzeba było je pilnie usunąć.

Lipa w Górkach Małych
Górki Małe. Listopad 2017 roku. Złamana lipa za dworem.
Lipa w Górkach Małych
Górki Małe. Listopad 2017 roku. Usuwanie złamanego drzewa.

W związku z tym wiosną 2018 roku wykonaliśmy kolejną już redukcję koron lip. Trzeba jeszcze dodać, że lipa rosnąca w szczycie dworu ma bardzo duży ubytek kominowy (otwarty na niewidoczną na zdjęciu stronę), praktycznie cały jej pień jest wypróchniały.

Lipy w Górkach Małych
Górki Małe. Kwiecień 2018 roku. Lipa przy dworze przed kolejną korektą korony.

Do Pana Sławka wprosiłem się niedawno, w maju br., chciałem zobaczyć jak wyglądają drzewa w trzy lata po ich ostatniej korekcie. Była to dobra pora na takie oględziny, drzewo już wypuściło liście, ale jeszcze nie rozwinęło je w pełni i można zobaczyć m.in. przyrosty pędów, czyli efekt regeneracyjny po silnej korekcie korony drzewa. A była ona rzeczywiście znaczna!

Lipy w Górkach Małych
Lipa w Górkach Małych
Ubytek kominowy w pniu lipy rosnącej obok dworu.
Lipy w Górkach Małych

Aktualne obwody tych drzew wynoszą: lipa za dworem (podwójna) – 440 cm x 430cm; lipa przy dworze – 515 cm. W parku rośnie nadal wymieniany prze prof. R. Olaczka klon jawor, którego aktualny obwód wynosi 420 cm (zdjęcie poniżej), rosną w nim również okazałe klony pospolite, jesiony oraz sporo nowych roślin posadzonych przez p. Sławomira.

Klon jawor
Pomnikowy klon jawor.

Kiedy trafiam na takich ludzi jak Pan Sławomir Kołodziejczyk, to wraca mi wiara, że nie wszystko jest stracone w tej mojej walce o stare drzewa. Przecież gdyby, po tych powalonych i połamanych drzewach, podjął decyzję wobec pozostałych drzew bardziej radykalną, wiele osób przyjęłoby to ze zrozumieniem (bezpieczeństwo przede wszystkim!) i być może nie miał by nawet zbytnich trudności z uzyskaniem zgody na ich usunięcie (?).

Jednak jego stanowiska było i jest nadal inne. Za wszelką cenę (dosłownie, nie tylko w przenośni) postanowił je utrzymać w parku i dopóki ich żywotność będzie pozwalała, dokonywanie okresowych redukcji ich regenerujących się koron. Niektórzy „esteci” czy zawodowi „puryści” mogą podnosić, że są one zbyt radykalne, ale jak na razie godzone jest bezpieczeństwo otoczenia z żywotnością tych drzew!

I na koniec tego odcinka przykład „pielęgnacji drzewa” – lipy, który zastaliśmy w ogrodzie przy Willi Herbsta, kiedy zaproszono nas do wykonania w nim prac pielęgnacyjnych wiosną 1996 roku. Całe szczęście, że pozostał on jedynie w moim archiwum!

Lipa przy willi Herbsta

Tekst i zdjęcia: Marek Kubacki

Poprzedni odcinek Opowieści Marka Kubackiego TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *