Staram się do każdego publikowanego odcinka moich wspomnień i opowieści starannie przygotować. Przeglądam swoje archiwum, jak również „czujnie” obserwuję to, co mnie aktualnie otacza. Ponieważ nie jest to beletrystyka, w ten sposób staram się być „uczciwym” wobec historii, codzienności, ale przede wszystkim wobec czytających mnie Osób!

Moja Pani Redaktor Naczelna zwróciła uwagę, że w ostatnich odcinkach ponownie nawiązałem do swojego „kalendarium”, czyli chronologii moich wspomnień.

Ale to na krótko, bo w tym odcinku znów nie będzie „datami”, ale „po temacie”!

Mam jednak nadzieję, że nie będzie nudny. Chciałem w nim do końca wyjaśnić, czym się zajmowałem przez kilkadziesiąt lat, bo co i rusz ktoś niewłaściwie nazywa to, co robiłem i robię aktualnie.

Temat, który ten odcinek zdominował, można nazwać krótko!

Moje samookreślenie zawodowe.

Przez ponad trzydzieści lat uprawiałem zawód CHIRURGA DRZEW, a nie arborysty!

Obecnie jestem rzeczoznawcą dendrologiem, doradcą, inspektorem nadzoru.

Ktoś mógłby powiedzieć ekspertem, ale nie lubię tego określenia, mimo że wg słownika         języka polskiego PWN – ekspert to: ”osoba uznawana za autorytet w jakiejś dziedzinie”.

Dlaczego zatem nie lubię tego określenia? Bo mamy naturalną tendencję do słuchania wszelkiego rodzaju ekspertów, nawet w dziedzinach, w których takowi nie istnieją!

Jak można, bowiem uważać się za eksperta w dziedzinie, o której wbrew pozorom niewiele wiemy, na którą nie mamy wpływu, albo nasz wpływ jest bardzo niewielki, czasami wręcz iluzoryczny?

Już bardziej wolę określenie specjalista, czyli: człowiek odznaczający się gruntowną znajomością jakiejś dziedziny” (tenże sam słownik j. polskiego PWN).

Przeczytałem stosunkowo niedawno książkę „Człowiek, który wspina się na drzewa”. Wydało ją w Polsce w 2018 roku Wydawnictwo REBIS z Poznania. Autorem jest Anglik James Aldred, a książka jego autorstwa ukazała się w oryginale w 2017 roku.

Jej oryginalny tytuł to – „The Man Who Climbs Trees”.

J. Aldred ma w swoim zawodowym dorobku m.in. współpracę z Davidem Attenborough przy realizacji jego słynnych filmów przyrodniczych.

Dlaczego o niej wspominam?

W jednym z pierwszych rozdziałów, kiedy autor opisuje początki fascynacji wspinaczkami po drzewach, opowiada o swoich dwóch przyjacielach, z którymi to robił.

Jeden był alpinistą, a drugi o zgrozo …chirurgiem drzew!

Autor sam siebie wielokrotnie nazywa arborystą, przy czym ani razu nie opowiada o żadnych pracach związanych z kondycją czy zdrowiem drzew. Bo ich po prostu nie wykonuje.

Natomiast zajmuje się propagowaniem ochrony przyrody, drzew w szczególności, i pasjonująco o tych swoich peregrynacjach po drzewach, w różnych zakątkach świata, opowiada. Książka należy do kategorii tych, które się czyta „jednym tchem”.

Polecam wszystkim miłośnikom przyrody, w szczególności oczywiście drzew, ale nie tylko.

W ciągu 35 lat mojej pracy z drzewami często przychodziło mi tłumaczyć, co to jest chirurgia drzew oraz kto to jest chirurg drzew? 

Przeglądając swoje archiwum znalazłem artykuł dotyczący tego tematu, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Przeczytałem i stwierdziłem, że mogę go teraz zaprezentować w ramach moich opowieści!  Pochodzi z 2014 roku.

Szczególnie polecam, aby uważnie przeczytali go moi młodsi koledzy „po fachu”, którzy tak kategorycznie deprecjonują „tamte lata”!

Dodatkowym powodem przedstawienia tego tematu, jest fakt, że niedawno wraz z moimi Koleżankami i Kolegami obchodziliśmy Jubileusz XXX lecia Polskiego Towarzystwa Chirurgów Drzew-NOT. Muszę tu wyraźnie podkreślić, że jest to pierwsze „zielone” Stowarzyszenie, które powstało po zmianach ustrojowych w Polsce, w 1991 roku!

Motywuje mnie również to, że w dniu 10 października, jak co roku, obchodzony był w Polsce Dzień Drzewa. Kolejny raz, z tej okazji, Społeczni Opiekunowie Drzew wraz z Zieloną Łodzią i Zielnikiem Łódzkim zorganizowali wspaniały spacer, tym razem po Parku Julianowskim im. A. Mickiewicza. Dopisała pogoda, ale przede wszystkim dopisali chętni do odbycia tego spaceru, za co im szczególnie dziękuję!

Dzień Drzewa
10 października 2021 r. – Dzień Drzewa. „Dendrologiczny spacer” po Parku Julianowskim w Łodzi.

Za namową głównej przewodniczki tego spaceru Małgosi Godlewskiej przedstawiam odnalezione w moim archiwum dwa zdjęcia – skany ze slajdów z parku na Julianowie sprzed 30 lat, zrobione na dużej polanie.

Modrzew
Tego starego modrzewia niestety już nie ma w parku.
Park Julianowski
I wiele z tych iglaków również pozostało już jedynie na tym zdjęciu!

A teraz przeczytajcie Państwo to, co napisałem kilka lat temu!

………

 „Co to jest chirurgia drzew i czy jeszcze jest stosowana?

Odpowiadając na pierwszą część pytania, trzeba najpierw przypomnieć skąd wywodzi się słowo „chirurgia” i co ono oznacza?

Chirurgia- z greckiego cheir– ręka, ergon– czyn, cheirurgia – ręcznie wykonywana praca.

Leczenie chirurgiczne – to wykonywanie zabiegów, mających na celu naprawę uszkodzeń lub leczenie chorób. W leczeniu chirurgicznym uwzględnia się        okres przygotowania do operacji, operację oraz okres pooperacyjny.

W specjalistycznej polskiej literaturze dot. ogrodnictwa pojęcie „chirurgia drzew” pojawiło się w początkowych latach XX wieku. W tym czasie do Polski, głównie w wyniku podróży po krajach Europy zachodniej bogatych właścicieli parków i ogrodów, zaczęła docierać kultura związana z dbałością o stare okazy drzew.

Na gruncie polskim po raz pierwszy użył publicznie tego pojęcia hrabia Witold Czartoryski w wydanej 1929 roku książce-podręczniku Kilka słów o przycinaniu i leczeniu chirurgicznem drzew leśnych, parkowych i alejowych” (podkreślenie moje).

Przypomnę, że w XIX pojawiło się, za przyczyną niemieckiego podróżnika i botanika Alexandra Humboldta, nowe pojęcie – „pomnik przyrody” – dla podkreślenia wagi i roli w środowisku tych starych i cennych okazów. W Polsce pojęcia tego użył po raz pierwszy Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, pisząc o legendarnym dębie Baublisie.

Nasz Wieszcz nie tylko pięknie opisywał rodzimą przyrodę w swoich utworach, ale i  wzbogacał ją własnymi rękami! Na łamach „Księgi Pamiątkowej” z 1898 roku, wydanej z okazji 100-lecia jego urodzin, znalazłem taką oto ciekawą rzecz:

Brzoza
Brzoza

Ten kult świadków historii sprzed często kilkuset lat (trzeba tu koniecznie dodać żywych świadków historii)spowodował pojawienie się wyspecjalizowanych działań o charakterze pielęgnacyjnym i leczniczym mających na celu poprawę kondycji tych okazów przyrody celem przedłużenia ich życia. Stąd zachodziła również potrzeba innego nazwania tych działań, tych zabiegów przy drzewach i w ich otoczeniu. Dotychczas używane pojęcia w ogrodnictwie jak: pielęgnowanie czy cięcie były zbyt ogólne, za mało precyzyjne i nie odpowiadały specyfice tych prac. Wtedy to zaczęto używać pojęcia chirurgia drzew, czyli ręcznie wykonywane przy drzewach prace mające na celu naprawę uszkodzeń oraz mające również charakter leczniczy.

Podkreślam słowo ręcznie, gdyż w tamtych czasach podstawową siłą roboczą była siła ludzkich rąk zaopatrzonych w proste narzędzia.

W ramach tych działań mieściły się stosowane od dawna różnego rodzaju cięcia w koronach drzew oraz pojawiły się świadomie wprowadzone nowe rodzaje zabiegów, jak zabezpieczanie ran i ubytków oraz wykonywanie wzmocnień mechanicznych, czy poprawa warunków środowiskowych wokół drzewa.

W tym miejscu przytoczę definicje obowiązujące jako norma PTChD-NOT:

Pielęgnowanie drzew – systematycznie wykonywany zespół zabie­gów, zmierzający do:

– utrzymania drzewa we właściwym stanie zachowania,

– poprawienia bezpieczeństwa ludzi i mienia,

– likwidacji przyczyn i skutków negatywnego oddziaływania środowiska.

– Leczenie drzew zespół zabiegów mających na celu poprawę kondy­cji drzewa osłabionego lub uszkodzonego.

– Chirurgia drzew jest działem pielęgnowania drzew, w którym pod­stawowym sposobem leczenia jest bezpośrednia ingerencja w celu poprawy dotychczasowego stanu zachowania.

 Zwracam uwagę na słowa zespół zabiegów, gdyż nieuprawnionym jest nazywanie chirurgią drzew pojedynczych prac. Aby można było mówić o chirurgii drzew, musi występować zespół działań mających na celu poprawę stanu drzewa. Czyli inaczej mówiąc, jeśli wykonujemy przy drzewie cięcia w koronie i tylko cięcia bez względu na ich zakres, to możemy mówić jedynie o cięciach, a nie o chirurgii drzew!!!!

Chociaż, nomen omen, wykonujemy zabieg chirurgiczny (patrz definicja).

Dopiero, gdy do tych cięć dojdzie np. wykonanie wzmocnień lub poprawa warunków siedliskowych, lub zabezpieczanie ran i ubytków, to możemy mówić o chirurgii drzew, bowiem leczenie chirurgiczne ma miejsce wtedy, gdy wykonywane są zabiegi, mające na celu naprawę uszkodzeń lub leczenie chorób”.

I przypomnę jeszcze raz o tym, o czym bardzo często zapominają zleceniodawcy prac, że: „w leczeniu chirurgicznym uwzględnia się okres przygotowania do operacji, operację oraz okres pooperacyjny”.

Czyli przekładając na nasz język:

okres przygotowania do operacji”, to właściwa diagnoza stanu zdrowotnego drzewa, które będzie poddawane zabiegom. W tym zakresie mieszczą się m.in. opracowywania ekspertyz i opinii dendrologicznych, czy inwentaryzacji drzew z zaleceniami pielęgnacyjnymi. Ważne, aby wykonywane one były rzetelnie przez doświadczonych specjalistów, a nie np. architektów krajobrazu, czy ogrodników lub leśników bez wieloletniego doświadczenia. Okres ten obejmuje również wybór właściwych wykonawców planowanych prac, którzy poza najniższą ceną zagwarantują również najwyższą jakość prac, jak również ustanowienie właściwego nadzoru nad planowanymi pracami oraz tzw. „logistyka” działań, czyli dobre zaplanowanie prac.

operacja”, to zespół prac nazywanych chirurgią drzewa, wykonywana przez wyspecjalizowaną firmę pod doświadczonym nadzorem.

– „okres pooperacyjny” to okres, w którym zachodzi konieczność monitorowania drzewa po zabiegach, najpierw w czasie gwarancyjnym przez wykonawcę prac i zleceniodawcę (lub w jego imieniu ustanowionego inspektora nadzoru), a później poprzez okresowe kontrole.

O ile z dwoma pierwszymi okresami „leczenia chirurgicznego” mamy z reguły do czynienia w podanym powyżej schemacie lub w jego wersji okrojonej, to trzeci okres jest praktycznie pomijany, a ma on często decydujące znaczenie dla dalszego losu „pacjenta”.

Czas teraz na odpowiedź na drugą część postawionego na wstępie pytania …” czy chirurgia drzew jest jeszcze stosowana”?

Chirurgię – zgodnie z definicją słowa, wykonują wszyscy, którzy coś robią ręcznie m.in. przy drzewie, czyli np. wykonują cięcia, i nieważne, czy nazywają się oni ogrodnikami, arborystami czy tree workerami.

Chirurgię drzew natomiast wykonują ci, którzy świadomie wykonują zespół zabiegów przy drzewie, zwanych „leczeniem chirurgicznym”, i to też bez względu na to jak się nazywają!

Z przykrością muszę tutaj stwierdzić, że niewiele jest obecnie prac przy drzewach, które wypełniają wymogi tzw. „chirurgii drzew”, natomiast wszystko to, co złe w pracach przy drzewach, wszystkie niepoprawnie lub wręcz źle wykonane prace nazywane są potocznie „chirurgią”!!!!

Pragnę jednocześnie podkreślić, że polska Kwalifikacja Zawodów i Specjalności ogłoszona w Rozp. Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z dnia 27.04.2010 r. w Grupie Wielkiej nr 6 w podgrupie zawodów nr 6113 związanych z ogrodnictwem wymienia zawód: chirurg pielęgniarz drzew – z kodem nr 611301, natomiast nie wymienia zawodów „arborysty” czy „tree workera”, stąd żądania stosowane w SIWZ posługiwania się tymi „tytułami zawodowymi” są prawnie niedopuszczalne. Mogą być traktowane jedynie jako dokumenty uzupełniające kwalifikacje zawodowe.”

Koniec artykułu!

……..

Artykuł powyższy chciałbym jeszcze „wzbogacić” przedstawieniem naszej filozofii postępowania z drzewami, tzn. mojego wieloletniego Wspólnika i Przyjaciela Klimka Zbrońskiego i mojej. Chciałbym w ten sposób jednoznacznie i do końca określić mój stosunek do tego, co robiliśmy razem przez prawie 30 lat, i co nadal niejako kontynuuję prowadząc na mojej „aktywnej emeryturze” działalność doradczą oraz popularyzatorską, wykorzystując zdobyte w tamtym czasie doświadczenia.

Użyję tu ważnego słowa – credo, słowa, które wg słownika języka polskiego PWN oznacza: „poglądy i zasady, którymi ktoś kieruje się w życiu”. W tym przypadku w życiu zawodowym.

Po pierwsze, na początku naszej wspólnej działalności przyjęliśmy zasadę, że będziemy zajmować się tylko drzewami i nie będziemy świadczyć usług z zakresu urządzania terenów zieleni. I to mimo tego, że Klimek był technikiem ogrodnictwa z dużym doświadczeniem!

Robiliśmy to jedynie sporadycznie i dopiero od momentu, kiedy zleceń na drzewa zaczynało być na rynku coraz mniej, natomiast coraz więcej konkurencji w wykonawstwie.

Klimek mi kiedyś powiedział, że..” w ogrodnictwie nie można być dobrym we wszystkim, tyle tego jest.”

Po drugie, nie uważaliśmy się nigdy za wszystkowiedzących i chętnie podglądaliśmy innych, i tym bardziej chętnie słuchali bardziej doświadczonych (stąd udział w licznych kursach, szkoleniach, konferencjach), mimo że Klimek był w czołówce ludzi w Polsce, którzy sporo umieli i wiedzieli na ten temat. Jego początki w tej dziedzinie sięgały jeszcze „pionierskich” lat 70-tych.

Dzięki temu nim zatrudniliśmy pierwszych pracowników sami nieźle opanowaliśmy wykonywanie różnych zbiegów przy drzewach, w tym prace metodą linową.

Po trzecie, nie wprowadziliśmy nigdy do naszego sposobu myślenia, pojęcie „fucha” lub „robota na odwal się”. Ponieważ zależało nam na opinii kolegów z branży, nie unikaliśmy poddawaniu się ich ocenie, a to obligowało do dobrej roboty. Również naszych pracowników od chwili, gdy zaczęliśmy ich zatrudniać, mocno uczulaliśmy na ten aspekt prac.

Pamiętam jak Klimek mi kiedyś powiedział..”chłopcy to chłopcy, ale nie chcę się wstydzić, bo przecież wszyscy widzą, jak się drzewo spie…ło.”

Niestety nie do końca miał rację, tzn. …”nie wszyscy się wstydzili”. Wystarczało się przejść po ulicach i parkach w naszych miastach.

Po czwarte, każde zlecone nam drzewo (drzewa) traktowaliśmy jak osobny problem i staraliśmy się znaleźć dla niego konkretne rozwiązanie. Bardzo często było ono jednostkowe tylko dla tego drzewa i w danym miejscu rosnącego. Po prostu …tu i teraz. Oczywiście każde dawało nam nowe doświadczenie, które pozwalało na rozwiązywanie podobnych problemów w przyszłości, ale nigdy nie było podstawą do tego, aby wykonywać prace na tzw. „jedno kopyto”! Nigdy też nie generalizowaliśmy i nie próbowaliśmy udawać, że już wszystko umiemy zrobić.

No i najważniejsze! Mieliśmy zawsze dużo pokory wobec naszych „zielonych pacjentów”.

Takie było (i nadal jest) nasze (moje) credo w pracy przy drzewach i postępowaniu wobec nich!

Za każdy razem zależało nam na ochronie lub poprawie życia konkretnego drzewa (drzew), a nie całej ich populacji! Dzięki tym zabiegom ratowaliśmy je przed śmiercią (wycięciem).

Obecnie istnieją metody wyceny tzw. usług ekosystemowych, jakie świadczą drzewa dla ludzi, dla środowiska miejskiego. Jestem przekonany, że każde z tych uratowanych przez nas drzew bardzo szybko i z wielką nawiązką spłaciło poniesione koszty na ich ratowanie!

I nadal te usługi świadczą, choć są stare! Dlatego przeraża mnie, gdy czytam, że jedna z prominentnych osób resortu odpowiedzialnego za nasze środowisko wygłasza bzdurę roku stwierdzając, że nie zasługują one na ochronę (stare drzewa), bo… „mają niewielki wpływ na poprawę klimatu no …i są nieestetyczne w miastach”. Mam nadzieję, że to tylko „fake news”!

Wiąz w Zduńskiej Woli
Jedno z tych „…starych, nieestetycznych drzew…”. Wiąz w Zduńskiej Woli. Lipiec 2021 r.

………..

Chciałbym teraz przedstawić na kilku nietypowych przykładach jak rozumieliśmy (i nadal rozumiem) leczenie drzew, w tym chirurgię drzew.

Drzewo w studni

W Piotrkowie Trybunalskim na Starym Cmentarzu przy ul. Cmentarnej, w jego południowo – zachodnim narożniku, niedaleko przepływającej w pobliżu rzeczki Strawy, rośnie okazały dąb szypułkowy. Nie jest pomnikiem przyrody, ale potraktowany został tak, jakby nim był. Poświęcono dla jego zachowania wiele czasu i nakładów finansowych.

Dzięki temu do dzisiaj zachwyca odwiedzających to miejsce!

Oto jego krótka historia i kilka zdjęć.

Dąb na cmentarzu
W środku opisywany dąb.
Dąb na mapie
Piotrków Trybunalski. Stary Cmentarz przy ul. Cmentarnej. Południowo-zachodni narożnik, w którym rośnie drzewo (źródło: ortofotomapa woj. łódzkiego).

Historia zaczęła się na przełomie lat 90-tych i 2000-cznych. Ówczesna Pani Kierownik Cmentarza zwróciła się do nas z prośbą rozważenia możliwości zabezpieczenia dużego drzewa, jakie rosło na cmentarzu, na skarpie od strony zachodniej, przy starym murze oporowym podtrzymującym skarpę. Planowano „odzyskać” nieco terenu pod pochówki w jego pobliżu poprzez nasypanie ziemi na skarpę i jej wypoziomowanie. Na przeszkodzie tym planom stało owo drzewo, dąb. Ponieważ cmentarz podlegał pod konserwatora zabytków, nie było szans na uzyskanie zgody na jego wycinkę! Zaproponowaliśmy obudowanie drzewa w postaci ceglanej studni – podkreślam słowo „ceglanej”. Chodziło o możliwość m.in. przenikania wody gruntowej i wilgoci do jej wnętrza. Studnię (widoczną nawet na zdjęciach satelitarnych) wykonała jedna z firm „zaprzyjaźnionych” z cmentarzem.

Tamtą sytuację drzewa przedstawiają dwa poniższe rysunki oraz zdjęcie pokazujące obecny poziom gruntu wokół drzewa z zaznaczonymi liniami (przybliżony kształt terenu przed pracami). Poza tym w koronie drzewa wykonaliśmy zabiegi polegające na cięciach sanitarnych oraz korekcie niektórych żywych konarów. Chodziło o redukcję konarów kolidujących, jak również o zmniejszenie korony, aby drzewo łatwiej się regenerowało i lepiej znosiło stres wywołany zarówno jego obudową, jak przede wszystkim nadsypaniem sporej ilości ziemi na jego system korzeniowy.

Następne prezentowane poniżej zdjęcia pokazują „głębokość” studni oraz regenerację niektórych ran. W ramach prac porządkowych wykonano również nowy mur oporowy na granicy cmentarza od strony zachodniej.

Dąb w studni
Rys. M. Rudak
Dąb w studni
Zaznaczone linie pokazują przybliżony kształt terenu przed pracami. Z prawej widoczny odbudowany mur oporowy.
Dąb w studni
Ceglana studnia wokół pnia dęba.
Rana na drzewie
„Wzorcowo” gojąca się rana po jednym z odciętych konarów.
Dąb w studni
Aktualny widok pnia drzewa i terenu wokół. Siatka została założona w celu zabezpieczenia studni przed wrzucaniem do niej śmieci.

„Zawinięty” świerk

Na początek stwierdzę, że nie znam podobnego przypadku, ani z opowieści moich kolegów, ani z dostępnej mi literatury!

Rzecz miała miejsce w lipcu 2017 roku. Jedna z gwałtownych burz połączonych z silnym wiatrem spowodowała deformację korony dorodnego świerka rosnącego na prywatnej posesji, w jednej z podłódzkich miejscowości. Deformacja ta spowodowała silne „zawinięcie” konarów drzewa oraz pochylenie jego pnia. Pokazują to prezentowane poniżej zdjęcia oraz rysunki. Ja pojawiłem się przy drzewie w sierpniu 2017 r.

Zawinięty świerk
„Zawinięty” i pochylony świerk, skutek silnego wiatru. Sierpień 2017 r.

W trakcie moich oględzin właściciel posesji poinformował mnie, że dzwonił już do kilku firm, ale wszyscy stwierdzili, że drzewo trzeba wyciąć, „bo nic z niego już nie będzie”.

W takich momentach u mnie „mocno zaczyna dzwonić”! A może jednak spróbować?

Porobiłem kilka zdjęć i powiedziałem, że odezwę się do niego za kilka dni i przedstawię mu swoje stanowisko. Tak też zrobiłem, przy czym zastrzegłem jednocześnie, że nie mogę dać gwarancji na udatność zaproponowanego rozwiązania!

Zawinięty świerk
Strzałki wskazują miejsca głównego „uderzenia” wiatru. Rys. M. Rudak
Zawinięty świerk
„Pozawijane” konary drzewa.

Odpowiedź dostałem dopiero po kilku miesiącach. Właściciel zgodził się na moją propozycję, wraz z tymi uwarunkowaniami dodatkowymi, oraz na warunki finansowe.

Do prac przystąpiliśmy w kwietniu 2018 r.

Najpierw postanowiłem skrócić drzewo o kilka metrów, zarówno z uwagi na jego pochylenie (odciążenie o kilkaset kilogramów!) oraz ograniczenie możliwości kolejnego uderzenia wiatru (drzewo sprowadzone zostało do wysokości drzew rosnących w jego pobliżu).

Skracanie świerka
Skracanie drzewa.

Potem na drzewo weszli dwaj pracownicy, którzy zaczęli ściągać poszczególne, odgięte przez wiatr „piętra” konarów linkami, za pomocą „zacisków”, zaczynając od samej góry.  Część z konarów, które moim zdaniem „nie rokowały” (np. były nadłamane, lub urwane) została wycięta. Dzięki temu nastąpiło również pewne rozgęszczenie korony drzewa, czyli kolejne osłabienie siły wiatru, który zamiast zatrzymywać się, „przelatywał” przez nią.

Zawinięty świerk

Ważną funkcję przy tych pracach miał pracownik będący na dole, który za pomocą liny lub tyczki aluminiowej pomagał odciągać („prostować”) wiązane konary (zdjęcia poniżej).

Zawinięty świerk
Zawinięty świerk
Taki efekt osiągnęliśmy na koniec naszych prac wiosną 2018 r.

Kilkakrotnie próbowałem obejrzeć to drzewo w 2020 roku, ale zarówno pandemia, jak i nieobecność właściciela, pozwoliła mi jedynie podejrzeć je z uliczki obok – niestety świerk był przesłonięty innymi drzewami. Zauważyłem jednak, że ma się dobrze i obficie „szyszkuje”.

Odwinięty świerk
Wrzesień 2020 r.

W kwietniu 2021 r. udało mi się wejść na teren posesji i obejrzeć z bliska efekty naszych prac (zdjęcia poniżej). Może nie jest to ” pokrojowy ideał” świerka, ale za to jest satysfakcja, że kolejny raz udało się uchronić drzewo przed wycięciem!

Odwinięty świerk
Tak wygląda aktualnie już „odwinięty” świerk.

Kolejne nietypowe przykłady naszych prac z zakresu chirurgii drzew przedstawię w następnym odcinku moich opowieści.

………..

Za nami piękne, słoneczne dni jesienne, z bajecznie „wybarwionymi” koronami drzew. Niestety nadeszła jesień mniej barwna, a liście z drzew już prawie wszystkie opadły!

Aby nie zdominował nas nastrój jesieni szarej i deszczowej, załączam zdjęcie jednego z najstarszych i największych miłorzębów rosnących na terenie Polski. Miejscowość Czernichów koło Krakowa, teren najstarszej szkoły rolniczej, założonej przez Franciszka Stefczyka (tak, tak – tego od słynnych Kas Oszczędnościowych) i działającej nieprzerwanie od 1860 roku!

Miłorząb to najbardziej „pogodne drzewo” jakie znam, z rosnących w naszych parkach. Do czasu, gdy nie opadną z niego liście, jest „słoneczne” nawet w pochmurne jesienne dni!

Miłorząb
Miłorząb

Tekst i zdjęcia: Marek Kubacki

Poprzedni odcinek Opowieści Marka Kubackiego TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *