Nie przypuszczałem, że przyjdzie mi ponownie żyć w czasach, gdy prawo ustanawiane przez naszych (?) „przedstawicieli” będzie natychmiast przez nich samych łamane, dla ich prywatnych lub partyjnych celów. Już to w swoim życiu przerabiałem, bo – strach to powiedzieć – ale urodziłem się w połowie zeszłego wieku!
Prawo ostatnio często jest zmieniane pod określone, wręcz indywidualne interesy niewielkich grup, mających w wyniku tych manipulacji prawnych, osiągnąć np. określone ekonomiczne cele!
Tak było, gdy onegdaj kilkoro z prominentnych osób weszło w posiadanie wielkich obszarów, m.in. w woj. zachodniopomorskim (dodam mocno zadrzewionych obszarów, a wiem, co piszę, bo sam je widziałem), a później, jak w tym powiedzeniu „o lisie i kurniku”, została jedna z nich ważnym ministrem, który dokonał, poprzez „interesowną” zmianę prawa, spustoszenia wśród naszych drzew. I co charakterystyczne, za każdym razem, gdy wprowadzane są te zmiany, z ust głoszących o nich polityków (czy aby są nimi naprawdę?), zawsze słyszymy, że to jest przecież w naszym, ogółu społeczeństwa, interesie!
Dlaczego dzielę się z Państwem tymi refleksjami?
Otóż trwają prace nad kolejnymi zmianami w prawie ochrony przyrody i ponownie mają być złagodzone obowiązki uzyskiwania zezwoleń na wycinki drzew na prywatnych posesjach.
Oczywiście to wszystko w myśl „świętego prawa własności”! Przepraszam, ale w to nie wierzę! Jeśli do tego faktycznie dojdzie, pozostaje ufać, że nie całe nasze społeczeństwo widzi rzeczywistość wokół siebie przez pryzmat „mamony” i „prywaty”!
Jeśli dojdzie do tych zmian, wtedy to, co w większości, poniżej Państwu opisuję, stanie się już tylko historią, bo tego typu usługi stracą praktycznie rację bytu!
Już teraz rzadko kiedy potrzebny jest specjalista, bo okazuje się, że każdy „project manager” zna się lepiej na drzewach niż doświadczony dendrolog.
+++++++++++++
Od kilku lat moje zawodowe kontakty z drzewami mają głównie formę tzw. doradztwa. Są to usługi polegające na sporządzani opinii dendrologicznych, ekspertyz, czasami inwentaryzacje drzew bądź nadzór nad pracami. Sporą część zajmuje też tzw. edukacja. Ponieważ lubię dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, stąd chętnie prowadzę prelekcje, wykłady i szkolenia – dla różnych grup zainteresowanych, na różnym poziomie wiedzy w tym zakresie i różnych co do „frekwencyjności”. Mogą coś powiedzieć na ten temat m.in. osoby skupione wokół grupy Społecznych Opiekunów Drzew w Łodzi.
Sam również bardzo chętnie biorę nadal udział w różnych formach samokształcenia!
Dlaczego o tym wspominam?
Otóż dzwonią do mnie różni potencjalni klienci z zapytaniem o wykonanie prac, najczęściej ścinki drzew, rzadziej ich pielęgnacji, i spotykając się z odmową, dziwią się, że … „ma pan taką usługę na stronie internetowej”…! To fakt, tym bardziej, że była ona tworzona, gdy jeszcze zatrudniałem pracowników, czego już od wielu lat nie robię.
Najtrudniej mi odmawiać tym osobom, które miały ze mną kontakt już wcześniej, nawet „bardzo wcześniej”… i pozostawiły sobie mój numer telefonu – co świadczy, że byłychyba zadowolone z wykonanej usługi? Staram się wtedy choćby pomóc w nawiązaniu kontaktu z inną firmą będącą na rynku. W ten sposób mam nadal, trochę ograniczony, ale jednak, wgląd w to, co się na tym rynku dzieje, m.in. która firma świadczy usługi na tzw. „przyzwoitym poziomie”, bo tylko takie staram się polecać!
W tym odcinku chciałbym wspomnieć kilka z moich wielu zdarzeń z życia… rzeczoznawcy dendrologa i różnych efektach jego (czyli mojej) pracy.
O moich usługach eksperckich pisałem już w jednym z odcinków poświęconych tzw. „złym drzewom”, które w jakiś sposób uczestniczyły w różnych przykrych wydarzeniach (odsyłam do odc. 38).
+++++++
Na początek jednak chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami z mojego wakacyjnego pobytu w Koszalinie i jego okolicach. Ci z Państwa, którzy są od początku z moimi opowieściami i wspomnieniami sprzed lat, wiedzą skąd ten sentyment do tamtych miejsc! A dlaczego nie zrobiłem tego od razu w pierwszych odcinkach nowego sezonu? Chciałem, aby opadły moje emocje, a po pewnej selekcji i nieco „na zimno” przedstawiam swego rodzaju „raport” z aktualnego stanu niektórych drzew, którymi przez lata się zajmowaliśmy. Część z nich opisywałem w Zielniku, więc łatwo będzie je odszukać i porównać z aktualnym stanem. Praktycznie ograniczę się do trzech, z co najmniej… kilku tysięcy przez nas robionych, a czwartym zajmę się w części dotyczącej pracy jako rzeczoznawca.
W kolejnych odcinkach postaram się napisać jeszcze o innych wartych wspomnienia okazach drzew z tamtych terenów.
Pierwsze z tych drzew, to oczywiście… tzw. „drzewo katowskie” (Hexe baum), klon jawor, pomnik przyrody, któremu poświęciłem prawie cały odc. 23 (opublikowany w Zielniku 03.03.2021).
Aktualnie z pozostałej po jego powaleniu przez wichurę karpiny wyrastają dwa odrosty korzeniowe, osiągające u nasady swoich pni 30 cm i 25 cm obwodu i wysokość 6 m oraz 4 m. Odrosty są bardzo zdrowe i dobrze „rokują”. Jeżeli będą doglądane i odpowiednio prowadzone, to z czasem jedno z nich będzie znaczącym i ważnym elementem tego Parku, bo w pewnym momencie (moim zdaniem oczywiście), trzeba będzie niestety wybrać drzewo docelowe!
Przypomnę, że mając fizycznie po 11 lat, genetycznie są to rośliny ponad 300-letnie!
Kolejne z drzew, o którym chcę wspomnieć, to skrzydłorzech kaukaski, rosnący w Koszalinie przy ul. Moniuszki. Ten mający ponad 5 m w obwodzie, przepiękny pomnikowy okaz, o bardzo rozłożystej koronie, ma się bardzo dobrze, wymaga jedynie cięć sanitarnych, bowiem pojawił się w jego koronie susz. Nie wiem tego dokładnie, ale wydaje mi się, że należy on do największych drzew tego gatunku rosnących aktualnie na terenie Polski.
Trzecim drzewem, które chcę wspomnieć, jest korkowiec amurski, również pomnik przyrody, który był powalony przez wichurę i został przez nas „podniesiony”.
Poniższe zdjęcia pokazują jak wygląda dokładnie 12 lat „po przejściach” (opisałem to w odc. 46 opublikowanym w Zielniku 24.11.2021 r.).
Korzystając ze starych znajomości, pozwoliłem sobie odwiedzić osoby bezpośrednio odpowiedzialne za zieleń w Koszalinie i przekazałem im swoje uwagi na te tematy.
Czy zostaną uwzględnione w pracach? Mam cichą nadzieję, że tak.
Traktuję to również jako formę mojej działalności doradczej!
+++++++
Opisując swoje niektóre „dokonania” jako rzeczoznawcy, nie mam zamiaru koncentrować się na jakiś spektakularnych sprawach, ale pokazać, do jakich tematów byłem i nadal jestem „wynajmowany”.
Zacznę od bardzo rzadkiej i nietypowej usługi.
Pod koniec jesieni 2016 roku zwróciła się do mnie SM z Sieradza, abym zaproponował im rozwiązanie ochrony winorośli porastającej jeden z należących do niej wieżowców, przy ul. Piastowskiej 4 w Sieradzu. Chodziło o planowane prace związane z ociepleniem tego budynku i jednocześnie z oczekiwaniami, ze strony mieszkańców, zachowania tej wieloletniej już rośliny. Co prawda winorośl to nie drzewo, ale… 4 listopada pojechałem obejrzeć miejsce i ewentualnie uzgodnić szczegóły tego zlecenia. Dzień był słoneczny – tak, że mogłem w pełni zapoznać się z „pacjentem”, a raczej w tym przypadku „pacjentką”!
Zastałem pnącze w bardzo dobrej kondycji: sięgało 4 piętra budynku i było mocno zakorzenione w pobliżu jego fundamentów, w załomie ściany, bezpośrednio przy wylocie rury odprowadzającej wodę z dachu (zdj. poniżej). W dniu mojej wizyty pokryte było jeszcze praktycznie w całości listowiem oraz widoczne były liczne wiszące grona dojrzałych owoców.
Kiedy po kilkunastu dniach, po wszelkich uzgodnieniach, ponownie byłem na miejscu, roślina zrzuciła już listowie, a na jej pędach pozostały pojedyncze kiście owoców.
W swoim opracowaniu dla SM podałem pewne rozwiązania dotyczące zabezpieczenia pnącza na czas prac remontowych. Nie wiem, czy zostały one uwzględnione i czy w ogóle wykonywano te prace dociepleniowe? Kiedy byłem w Sieradzu w lipcu 2022 roku i odwiedziłem to miejsce, zastałem zdrową, gęsto ulistnioną winorośl, z licznymi zielonymi gronami owoców. Przyglądając się budynkowi i najbliższemu otoczeniu, nie zauważyłem objawów wykonanych prac przy elewacji bloku.
Zauważyłem, że jedynie balkon na parterze został pozbawiony oplatających go wcześniej bardzo gęsto pędów pnącza.
Nie wiem, co wydarzyło się (lub nie) przez te 6 lat, nie poszukiwałem zresztą żadnych wyjaśnień (byłem tam przejazdem), jednak pamiętam, że kiedy sporządzałem to opracowanie, musiałem sięgnąć po nową (dla mnie oczywiście) wiedzę dotyczącą tej rośliny, jak również sięgnąć do wszystkich informacji, które na temat uprawy winorośli słyszałem m.in. podczas wielokrotnych pobytów wśród zaprzyjaźnionych winiarzy we Frankonii. Było to niewątpliwie ciekawe doświadczenie w mojej pracy zawodowej! Miałem już co prawda w swojej „kolekcji” rzeczoznawcy opracowania dotyczące pnącza, ale były to bluszcze, jakby nie patrzeć, zupełnie inny typ rośliny! Na koniec zacytuję wniosek podsumowujący moje opracowanie:
„…Oceniana roślina jest w dobrym stanie zdrowotnym i ma dużą żywotność, dobrze rokującą na jej dalszy rozwój i przyrost. Przy właściwym jej zabezpieczeniu na czas wykonywania prac przy elewacji budynku, jej monitorowaniu w trakcie prac remontowych oraz po ponownym rozpięciu i wykonaniu podstawowych prac ogrodniczych, roślina powinna podjąć dalszą wegetację i jeszcze przez wiele lat rosnąć w aktualnym miejscu.”
+++++++++++++
Kolejny przykład, który chcę opisać, jest związany z drzewem – i to nie jakimś egzotycznym, a „zwykłą” wierzbą. Dotyczy drzewa rosnącego w centrum miasta Łodzi, przy ul. Rewolucji 1905 r. nr 49, za blokiem mieszkalnym. Drzewo bardziej widoczne jest od ul. Sterlinga.
W styczniu 2009 roku zostałem poproszony przez przedstawicieli tamtejszej Wspólnoty Mieszkaniowej o wykonanie opinii dendrologicznej dotyczącej tego drzewa.
Była to właściwie tzw. kontr-opinia, jako że inny rzeczoznawca opracował wcześniej opinię, w efekcie której drzewo miało być usunięte! Ja miałem diametralnie inne zdanie i takie też wnioski zawarłem w swojej opinii. Poniżej przedstawiam ówczesne zdjęcie drzewa oraz wnioski końcowe z mojej opinii.
„ WNIOSKI.
1. Drzewo jest w dobrej kondycji zdrowotnej i nie stwarza aktualnie żadnych zagrożeń dla otoczenia. Nie stwierdzam żadnych zagrożeń powodowanych przez drzewo dla okolicznych budowli.
2. Drzewo wymaga zabiegów pielęgnacyjnych polegających na cięciach sanitarnych w koronie oraz lekkiej korekcie przewieszających się konarów.
3. Z uwagi na brak w otoczeniu tego budynku innych okazów zieleni wysokiej jest ono ważne dla mieszkańców kamienicy, jako element przyrody poprawiający znacząco klimat wokół budynku. Zakładając, że wobec drzewa nie będą podejmowane żadne działania powodujące jego uszkodzenia zarówno w jego części podziemnej, jak i nadziemnej, po przeprowadzeniu proponowanych zabiegów pielęgnacyjnych drzewo może rosnąć w tym miejscu jeszcze przez kilkadziesiąt lat.”
Wiosną 2009 roku doszło na tej posesji do konfrontacji dwóch rzeczoznawców i ich opinii w obecności przedstawiciela Urzędu Miasta. W jej efekcie… drzewo pozostało, wykonano zaproponowane zabiegi i wygląda aktualnie tak jak poniżej…
Niestety nie pamiętam, kto był zleceniodawcą i wykonawcą tej pierwszej opinii. Zresztą czy to ma teraz jakieś znaczenie? Ważne, że drzewo pozostało!
+++++++++++++++++
Czasami, jako rzeczoznawca robię jedynie za „straszaka”!
Dwa lata temu na jednej z posesji w centrum Łodzi silny wiatr powalił dużą topolę, rosnącą obok parkingu wykorzystywanego przez mieszkańców sąsiedniego bloku.
W wyniku tego zdarzenia uległy uszkodzeniu stojące obok samochody. Jeden z właścicieli uszkodzonego samochodu zaprosił mnie abym dokonał wizji miejsca i przedstawił mu swój pogląd na sprawę. Toczyło się bowiem postępowanie odszkodowawcze i zarówno zarządca terenu, na którym rosło drzewo, jak i firma ubezpieczeniowa twierdzili, że był to przykład „niezawinionych zdarzeń losowych”. Jego zaś zdaniem drzewo od dawna stwarzało zagrożenie z uwagi na swój stan zdrowotny, i było to zgłaszane zarządcy terenu.
Na miejscu zastałem jedynie karpinę po wykrocie topoli. Reszta drzewa została już usunięta!
Otrzymałem też od klienta zdjęcie tego drzewa sprzed zdarzenia, na którym widać silne wychylenia pnia tej potężnej topoli od pionu. Na tej podstawie przedstawiłem klientowi, w kilku pisemnych zdaniach, mój ogląd sytuacji.
„…W trakcie oględzin stwierdziłem, że na miejscu zdarzenia (trawnik przy parkingu na zapleczu bloku) pozostała jedynie karpina po złamanym drzewie.
Analiza układu oraz stanu systemu korzeniowego tego drzewa, stanu drewna wewnątrz pozostałego odcinka pnia, a także uzyskane informacje o wyglądzie drzewa przed zdarzeniem, pozwala stwierdzić, że jedną z przyczyn jego złamania były zaniedbania pielęgnacyjne oraz brak właściwych decyzji wobec widocznych zagrożeń, jakie to drzewo stwarzała dla otoczenia.
Stanowisko to przedstawiłem Panu w trakcie wizji.
W efekcie przeprowadzonych oględzin mam zgormadzony materiał dowodowy w celu sporządzenia opinii dendrologicznej, którą mogę przedstawić na Pana życzenie, jeśli będzie potrzebna w dalszym postępowaniu odszkodowawczym.
Z poważaniem…”
Przedstawione powyżej zdania to praktycznie całe moje pismo dla klienta (pominąłem jedynie adres miejsca zdarzenia i dane klienta).
Więcej do tej sprawy już nie wracałem. Klient się ze mną rozliczył zgodnie z wcześniejszym uzgodnieniem. Widać mu to wystarczało!
++++++++++++++++++
I ostatni w tym odcinku przykład, z jakimi bardzo często spotykam się, jako rzeczoznawca. Przykład z tych najmniej lubianych, czyli efekt konfliktów sąsiedzkich. Rzecz miała miejsce na jednym ze starych osiedli willowych w północnej części naszego miasta.
Zamiast opisywać, przytoczę obszerny fragment z mojej opinii z września 2014 roku.
„ ….USTALENIA RZECZOZNAWCY.
W trakcie wizji dokonano oceny stanu 2 szt. drzew: gat. tulipanowiec amerykański (Liriodendron tulipifera L.) o obwodzie pnia na wys. 1,3 m – 43 cm oraz gat. magnolia żółta (Magnolia x brooklynensis ‘Yellow Bird’) o obwodzie pnia na wysokości 1,3 m – 25 cm. Były to drzewa ponad dwunastoletnie, gdyż wg informacji uzyskanej od właścicielki zostały one posadzone w roku 2002, jako rośliny o wysokości ok. 1 m.
Pnie obu ocenianych drzew zostały uszkodzone od strony płotu odgradzającego posesję ul.…od posesji ul. ….
W pniach ocenianych drzew, kilka centymetrów nad poziomem gruntu wywiercono otwory, do których wlano nieustaloną co do nazwy ciecz, która spowodowała zamieranie liści i pędów obu drzew.
W drzewie gat. tulipanowiec wykonano 7 otworów o średnicy 6 mm i głębokości 5-7 cm oraz wykonano poziome cięcia po obwodzie pnia o długości ok. 35 cm i głębokości ok. 4,5 cm przy użyciu ręcznej piły. Na poziomie tych uszkodzeń pień drzewa wynosi 60 cm.
W jednym z otworów znajduje się ułamane wiertło metalowe, którym je wykonywano.
Na gruncie w pobliżu pnia widoczne jasne wywierty (trociny) drewna z otworów. Ich jasny kolor świadczy o tym, iż otwory zostały wykonane stosunkowo niedawno, z upływem czasu drewno przybiera ciemniejszy kolor.
Na pniu drzewa powyżej wykonanych cięć poprzecznych piłą znajduje się kilkanaście otworów z zaciekami spowodowanych ostrym narzędziem ( szpikulec, gruby ćwiek?) głębokości kilku mm. Ciemne zacieki poniżej tych uszkodzeń wskazują, iż narzędzie to mogło być również zanurzone w nieustalonej cieczy.
W drzewie gat. magnolia wykonano tylko jeden otwór o głębokości 5,5 cm. Na poziomie otworu pień drzewa ma obwód 35 cm. U nasady pnia na glebie widoczne jasne wywierty drewna z otworu.
W wyniku tych uszkodzeń korony drzew zaczęły częściowo zamierać, o czym świadczy zasychanie liści oraz pędów i gałęzi. Na części koron znajdują się jeszcze liście nieporażone przez środek chemiczny, który wlano do wykonanych otworów.
Na obu drzewach w dniu oględzin widoczne było już zjawisko zamierania ok. 1/3 części korony.
- WNIOSKI.
- W wyniku dokonanych oględzin drzew stwierdzam, iż zostały one świadomie uszkodzone mechanicznie i chemicznie, a sprawca miał na celu spowodowanie ich uśmiercenia i w konsekwencji wycięcie drzew.
………………………..”
Opinia zawierała oczywiście bogaty materiał zdjęciowy, z którego przedstawiam tylko dwa zdjęcia, pokazujące bezpośrednie miejsca uszkodzeń na pniach drzew.
Kiedy pojechałem tam po kilku latach, opisywanych powyżej drzew oczywiście nie było (uschły i zostały usunięte!), natomiast sąsiedni budynek (ten „podejrzany”) miał pięknie odnowioną elewację…
Daleko mi do wskazywania winnego tego zdarzenia, ale jakoś nie wierzę, że w celu dokonania tych szkód, w to znane tylko najbliższym mieszkańcom (drzewa te nie były zbyt widoczne nawet z ulicy) miejsce, przybył ktoś „z daleka”, by dokonać tego zniszczenia!
Za każdym razem, gdy mam do czynienia z tego typu zdarzeniami, zauważam pewną prawidłowość. Z jednej strony mamy silnie zmotywowanego i często brutalnie działającego sprawcę, osiągającego natychmiast zamierzony cel (zniszczenie lub uszkodzenie drzewa) i dużo słabszą poszkodowaną stronę, która jeżeli nie złapie sprawcy na tzw. „gorącym uczynku”, swoich praw musi dochodzić (bez gwarancji sukcesu) w często długotrwałych procesach sądowych! A najczęściej efektem jest trwała utrata zniszczonej rośliny.
I jeszcze jedna moja refleksja.
Wszystko to dzieje się za cichą aprobatą innych ludzi. Ktoś przecież słyszał pracującą wiertarkę lub piłę, może nawet widział sprawcę? W tym przypadku ogród był często pozbawiony opieki ze strony właścicielki, która z uwagi na swój charakter pracy często wyjeżdżała za granicę, więc był „łatwym łupem dla sprawcy”.
A co powiedzieć na brak reakcji ludzi, gdy niszczenie drzew dokonuje się na terenach wspólnie użytkowanych (cmentarze, ulice, otoczenia kościołów), na których również spotykałem podobną metodą wykonane wiercenia w pniach, głębokich i o dużej średnicy otworów, czy podcinanie pni pilarkami spalinowymi. Tego się nie da zrobić w ułamku chwili i w zupełnej ciszy!
Myślę, że takimi przypadkami jak powyższy powinny zajmować się z urzędu odpowiednie organy ścigania oraz, moim zdaniem, po ich ewentualnym wykryciu (co w obecnym czasie jest raczej niemożliwe), również… psychiatrzy!
Tekst i zdjęcia: Marek Kubacki
Poprzedni odcinek Opowieści Marka Kubackiego TUTAJ.
Pierwszy odcinek TUTAJ.
Koszalin, Park Książąt Pomorskich A, lipiec 2022. Korkowiec amurski, pomnik przyrody, tak wygląda „po przejściach”. Cieszę się, że wykonana przez naszą firmę Zakład Urządzania i Renowacji Terenów, podpora zyskała Pańskie uznanie. “Bronimy” także katowskiego drzewa zwanego niejednokrotnie ‘drzewem czarownic’. W roku 2023 zabezpieczyliśmy skarpę przed osuwaniem się ziemi, plecionym wiklinowo-leszczynowym płotkiem.