Ten odcinek traktuję jako swego rodzaju podsumowanie roku 2022!

W kończącym się roku posadzono na terenie naszego miasta wyjątkowo dużo drzew!   Jest to zauważalne m.in. na ulicach w centrum i wzdłuż głównych ciągów komunikacyjnych miasta (np. al. Piłsudskiego, ul. Rokicińska). Cieszy mnie to zarówno jako mieszkańca naszego miasta oraz jako dendrologa!

ul. Wałowa
ul. Wałowa
ul. Rokicińska
ul. Rokicińska
ul. Wschodnia
ul. Wschodnia

Mam nieodparte wrażenie, że jednocześnie w 2022 r. na terenie naszego miasta wycięto wyjątkowo dużą ilość drzew.

Uważam, że podawane oficjalne ilości wycinanych drzew na terenie miasta znacząco odbiegają od rzeczywistości. Opieram to oczywiście na swoich obserwacjach. Zresztą myślę, że tak jest i w innych miastach, poza Łodzią.

Są w tych statystykach drzewa (i to, moim zdaniem, zdecydowanie nie wszystkie), które wymagały tzw. decyzji na ich wycięcie. Bardzo często jednak pod przysłowiowy topór (obecnie pilarkę!) trafiają rocznie tysiące, a nawet setki tysięcy drzew, które tej decyzji nie potrzebują (patrz ustawa o ochronie przyrody). Są to całe hektary porośnięte często nawet już kilkudziesięcioletnimi drzewami, które, mimo że powstały jako tzw. samosiewy, to jednak wykonują od lat dla nas mieszkańców takie same usługi, jak te drzewa sadzone świadomie – a często nawet zdecydowanie lepiej!

A w wyniku tego, co czynią nasi „wszechwładni prawodawcy”, będzie tych drzew wycinanych jeszcze więcej!!!

I niestety nie zastąpią ich żadne nowe nasadzenia, bo… po prostu nie ma takiego wymogu prawnego!

Natomiast po ich usunięciu pozostaje w naszej miejskiej przyrodzie wielki ubytek, powodujący pogorszenie się stanu naszego środowiska i komfortu naszego życia.

+++++++++++++++++

Część poniższego materiału miałem już przygotowaną wcześniej, stąd prezentowane w nim niektóre zdjęcia pochodzą z okresu I kw. br. Opóźniałem jego opublikowanie licząc m.in. na to, że zaistnieje sytuacja – czy to ze strony władz miejskich, czy też spotkam coś pozytywnego w terenie ze strony np. wykonawców prac – która pozwoli mi nieco „złagodzić” jego treść. No cóż …albo nie zauważyłem nic takiego, albo po prostu nic takiego niestety nie miało miejsca!

Podanych poniżej przykładów specjalnie nie szukałem, za wyjątkiem jedynie tego z ul. Wojska Polskiego, gdzie pojechałem specjalnie obejrzeć to, co się tam dzieje. Na inne trafiłem (i cały czas niestety trafiam!) przypadkowo, przemieszczając się po mieście. A ponieważ ostatnio bardzo dużo po nim chodzę (od pewnego czasu bardzo polubiłem miejskie spacery!) i jeżdżę środkami komunikacji publicznej (bo po tak rozkopanym mieście po prostu szkoda czasu i… cierpliwości na jazdę samochodem), stąd więcej „rzuca mi się w oczy”!   

Lipa na Łąkowej
Łódź, ul. Łąkowa, marzec 2022 r.
Zupełnie sucha lipa, efekt zakończonych prac modernizacyjnych.
PS. Część z tych drzew widocznych na zdjęciu została już wycięta, inne zostaną wycięte niedługo, bo uschły lub usychają!

Kiedy słyszę z ust decydentów lub wykonawców, że się czepiam, że… „się nie da”, to trafia mnie przysłowiowy „szlag”!

Jest wiele sposobów na złagodzenie lub uniknięcie np. „stresu korzeniowego” drzew, przy których prowadzone są prace powodujące ich odsłanianie, uszkadzanie, przycinanie etc.

Podaję poniżej zestaw zaleceń nieobejmujący wszystkich możliwych rozwiązań, ale z pewnością stanowi on pewien wzorzec do zastosowania. Może komuś się przyda!

Aby uniknąć albo złagodzić konflikt drzewo- inwestycja w zakresie korzeni powinno się:

a) przyjąć przemyślany projekt i właściwie dobraną technologię prac;

b) prowadzić prac z minimalnym zaangażowaniem sprzętu ciężkiego w bezpośrednim sąsiedztwie drzew;

c) ochraniać na czas prowadzenia prac odsłonięte korzenie (maty, włóknina) bez względu na porę roku i zakres czasowy prac, a w przypadku okresu wegetacyjnego uwzględniać również ich nawilżanie;

d) uszkodzenia (rany) korzeni właściwie przycinać i chronić odpowiednimi środkami zabezpieczającymi, a po zakończeniu prac dokonać korekty korony drzewa symetrycznie do spowodowanych uszkodzeń systemu korzeniowego;

 e) jeżeli planowane prace będą trwały ponad jeden sezon wegetacyjny i występuje ewentualność znacznego uszkodzenia systemu korzeniowego w ich trakcie (np. brak technologicznej możliwości uniknięcia konfliktu), w konsultacji z doświadczonym dendrologiem, arborystą lub inspektorem nadzoru ds. pielęgnacji i ochrony drzew, rozważyć możliwość redukcji korony drzew przed rozpoczęciem inwestycji. W ten sposób drzewo zarówno w trakcie długotrwałej inwestycji, jak i po jej zakończeniu znacznie lepiej będzie znosić powstały stres. Praktyki takie widziałem przy inwestycjach prowadzonych m.in. w Berlinie oraz w Holandii!

f) bezwzględnie unikać składowania wszelkich materiałów budowalnych pod koronami drzew (zwłaszcza materiałów sypkich);

g) stosować do wypełniania przestrzeni wokół odkrytych wcześniej korzeni dobrą wzbogaconą glebę lub specjalistyczne substraty, unikając  w miarę możliwości zwiększania poziomu docelowego gruntu wokół drzew w stosunku do pierwotnego;

h) w przypadku konieczności tworzenia w pobliżu drzew nawierzchni utwardzonych, uwzględniać w projektach stosowanie nawierzchni przepuszczalnych, oraz innych rozwiązań technicznych;

i) w przypadku inwestycji trwających długo, bądź obejmujących wiele drzew, ustanawiać specjalny nadzór pilnujący stanu drzew i technologii prac! Nawet najlepiej opracowane standardy nie spełnią swej funkcji bez właściwego nadzoru, gdyż w większości ww. prace należą do tzw. „prac zanikowych”.

Podane wyżej propozycje, pewnie znane są wielu zainteresowanym, ale zawsze warto je przypominać, może ktoś się będzie do nich stosował. To tak niewiele i zarazem (jak pokazuje rzeczywistość) tak wiele!

Dziwi mnie również fakt, że, mimo iż w mieście od pewnego czasu obowiązują standardy postępowania z drzewami w trakcie inwestycji, to nic z tego nie wynika…

Jednocześnie bulwersuje mnie dwulicowość decydentów, którzy co innego obiecują mieszkańcom, udając z nimi „konsultowanie” tych problemów (nawet ogłaszają szumnie, że przyjmują do realizacji ich uwagi), a następnie co innego tolerują i akceptują „niecne” poczynania wykonawców w trakcie wykonywania tych inwestycji, bardzo odbiegające od owych „konsultacji”.

 Marzy mi się, aby w ten sposób „oszukani” pamiętali o tym przy wrzucaniu kolejnych kartek do urn wyborczych.

Nie jestem idealistą, ale chciałbym dożyć jeszcze czasów, gdy dane publicznie słowo będzie równoznaczne ze „słowem honoru”, oraz że dożyję momentu, gdy zapytany młody człowiek – co to jest etyka zawodowa? – będzie znał na nie odpowiedź bez potrzeby szukania tego w Internecie!

Czy to naprawdę są wygórowane marzenia?

Ponieważ w ostatnim czasie spotykam się z wieloma projektami inwestycji (tymi dużymi i tymi małymi), w trakcie których dochodzi do kolizji z dużymi, często starymi drzewami, zastanawiam się, jakimi drogami chadzają ludzi, którzy to tworzą (te projekty), jakie uczelnie ich wykształciły?

Czy na Polskich uczelniach wyższych nie „uczula się” studentów na współczesne problemy środowiska naturalnego? Akurat w to nie wierzę, bo mam przyjemność znać paru wykładowców akademickich i ich poglądy na te tematy bardzo są zbieżne z moimi.

Czy w takim razie chodzi tylko o jedno… „kasa, misiu, kasa”?

Ciekawe czy mają satysfakcję ci, co przyłożyli rękę do usuwania tych drzew, nie próbując poszukać lepszych rozwiązań prawnych, projektowych czy technologicznych? Mam tu m.in. na myśli projektantów, wykonawców i nadzór prac remontowych prowadzonych na ul. Wojska Polskiego. O inwestycji tej już kilkakrotnie pisałem, ale przez cały mijający rok co i raz była ona poruszana w różnych mediach, m.in. za przyczyną znajdujących się tam drzew.

ul. Wojska Polskiego
ul. Wojska Polskiego

Jestem głęboko przekonany, że nie tylko drzewa w bezpośrednim sąsiedztwie budowy (na ul. Wojska Polskiego) będą cierpieć przez lata, ale również inwestycja ta odbije się na zdrowotności starych drzew rosnących np. na terenie sąsiadującego z nią Skweru Gdańskiego.

Skwer Gdański
Stare, okazałe kasztanowce rosnące na zieleńcu pomiędzy ulicami W. Polskiego, Głowackiego, Mjr H. Sucharskiego, czyli Skwerze Gdańskim.
Skwer Gdański

Obym był złym prorokiem!!!

Podobne przykłady traktowania drzew można spotkać w naszym mieście na każdym kroku. W pobliżu mojego miejsca zamieszkania od jakiegoś czasu trwał remont ul. Sienkiewicza. W jego trakcie „zniknęło” kilkanaście drzew. Ostatnio posadzono w ich miejsce nowe drzewa. W trakcie trwania tej inwestycji zastanawiało mnie jednak po co – skoro były one przeznaczone do wycięcia (jeśli faktycznie były) „zabezpieczono” je na czas trwania budowy, tak jak na zdjęciach poniżej? Żeby nie uszkodzić maszyn pracujących obok?

Drzewo na Sienkiewicza
Tak wyglądało „zabezpieczone” drzewo na ul. Sienkiewicza! Zostało wycięte.
Lipa na budowie
Ta lipa (niedaleko powyższej), też przez cały czas trwania budowy była „zabezpieczona” i też została usunięta, jak kilka jeszcze innych obok!

Patrząc na te drzewa mam świadomość, pozorowania pewnych działań.

…Chcecie zabezpieczania drzew na budowie, no to macie!

Przecież wiadomo, że te drzewa nie miały szans na przetrwanie, przy takim trybie prowadzenia inwestycji!

Tablica na Sienkiewicza
Trochę jak ironia wygląda tekst na tablicy umieszczonej przy remontowanej ulicy Sienkiewicza…

Naprawdę to jest „Fajniejsza ulica”, jeśli w trakcie jej remontu usunięto kilkanaście starych drzew?  Ciekawe, czy wszystkie miały odpowiednie „papiery” przed ich wycięciem?

A kolejne uschną, bo przez cały okres remontu były tak traktowane jak to na zdjęciu poniżej.

Drzewo na budowie

Oczywiście można tak w nieskończoność przytaczać podobne przykłady, ale nie tylko z tych inwestycji, które realizowane są bezpośrednio przez miasto. Podobnie postępuje się z drzewami na licznych „developerskich” budowach, tylko najczęściej są one ukryte za szczelnymi (mniej lub bardziej) ogrodzeniami i efekty tych prac docierają do nas dopiero później, często także po latach od ich zakończenia.

Poniższe zdjęcia zrobiłem przez szczelinę w płocie wielkiej inwestycji, prowadzonej na pofabrycznym terenie, pomiędzy ul. Piotrkowską a ul. Sienkiewicza.

Teren budowy
Ten betonowy strop przykrywa głęboki podziemny garaż. Bezpośrednio pod linią blaszanego ogrodzenia znajdują się mocno obcięte (równo z granica działki) korzenie szpaleru drzew, który rośnie na działce należącej do Centrum Europejskiego.
Okaleczone drzewa
Drzewa te mocno okaleczono, obcinając połowy ich korony.

Najbardziej „bolą” mnie jednak widoki niszczonych drzew w miejscach inwestycji na terenie „szacownych, światłych i dbających o praworządność” instytucji naszego miasta!

Na poniższych zdjęciach pokazuję taki właśnie przykład z ul. Lipowej róg ul. Skłodowskiej-Curie. Pozostawiam je bez komentarza, bo cóż tu komentować?

ul. Lipowa
„Efekty” prac budowlanych na obiekcie przy ul. Lipowej róg ul. Skłodowskiej-Curie w Łodzi, kwiecień 2022 r.
ul. Lipowa
ul. Lipowa
ul. Lipowa

Po zakończeniu prac teren ten wygląda niezwykle „imponująco”! Widać wysoki poziom zawodowy i dużą finezję autora (autorki) projektu zagospodarowania nowo powstałego terenu zielni, a o jakości posadzonego materiału roślinnego (kilka drzewek) nie będę wspominał, żeby uszanować inteligencję Szanownych Czytelników. Pomijam fakt, że materiał jaki tam posadzono nie powinien w ogóle opuścić szkółki! Jeżeli ze szkółki on pochodzi?

ul. Lipowa
Teren jak wyżej, ale zdjęcia zrobione w październiku 2022 r.
ul. Lipowa

Podobne sytuacje mają miejsce również na tzw. inwestycjach „prywatnych”, tylko że większość z nich jest schowana za szczelnymi płotami, które ukrywają te „niegodziwe” i czasami nielegalne działania!

Teren budowy
Tak wygląda „zabezpieczenie” drzew na jednej z prestiżowych prywatnych inwestycji, mających „Ogrody” w tytule!

Wiem, bo widzę, gdy jeżdżę, że nie tylko w naszym mieście tak się postępuje z drzewami w trakcie różnych inwestycji, ale w myśl starego przysłowia…”bliższa koszula ciału”!

A na dowód, że tak jest, zdjęcie (poniżej) zrobione w piękny październikowy dzień w stolicy, w jej ścisłym centrum, gdzie obok budowli na miarę świata, można było znaleźć naszą szarą (a raczej brązową) rzeczywistość, czyli uschnięte świerki.

Uschnięte świerki

To pewnie jakieś zabłąkane i zapomniane „nasadzenia kompensacyjne”!

A tak przy okazji, czekam cały czas, aż kiedyś ktoś mi wyjaśni, co kompensuje młode drzewko (drzewka) sadzone w miejsce wyciętego starego drzewa w mieście?

++++++++++++++++

W 2008 roku na łamach czasopisma „Drzewa, Krzewy, Park”, wydawanego jeszcze wtedy przez Polskie Towarzystwo Chirurgów Drzew-NOT, opublikowano kilka zdjęć z jednego z chińskich miast, autorstwa naszej zmarłej wiele lat temu Koleżanki, śp. mgr inż. Ireny Chrostowskiej. Zrobiła je w trakcie podróży w tamte rejony i udostępniła redakcji czasopisma.

Zdjęcia te pokazują sposób zabezpieczenia bardzo dużego drzewa w trakcie prowadzonej inwestycji budowlanej.

Ktoś pomyśli…też sobie znalazłem przykład?

Zabezpieczone drzewo w Chinach
zdj. Irena Chrostowska

Prezentuję jednak te zdjęcia świadomie. Może to głupio zabrzmi, ale to dla pokrzepienia serc. Serc polskich projektantów i wykonawców oraz oczywiście …. decydentów. Panie i Panowie decydenci, projektanci i wykonawcy, naprawdę można wiele, trzeba tylko chcieć inaczej patrzeć na otoczenie i nie bać się własnych poglądów oraz zawodowych umiejętności, że o etyce zawodowej nie wspomnę!

Kilka lat temu, po jednej z prelekcji dla Społecznych Opiekunów Drzew, zostałem poproszony o „pomoc koleżeńską” przez jedną z młodych projektantek, pracujących na potrzeby naszego miasta. Chciała abym wypowiedział się nt. zaproponowanych nowych nasadzeń drzew na jednej z pobliskich ulic. Kiedy nasze poglądy na temat rozminęły się znacznie”, na moje pytanie „dlaczego nie projektuje zgodnie z logiką i uznanymi doświadczeniami?” usłyszałem odpowiedź, „bo wtedy mi tego nie przyjmą do realizacji!”

O tempora, o mores !!!!

++++++++++++++

I jeszcze jedna moja refleksja w tym „remanentowym” odcinku!

Wielokrotnie zwracano się do mnie z uwagami, dlaczego kiedy piszę czy prowadzę liczne prelekcje o obecnie zachodzących zjawiskach w mieście, mało kiedy wyczuwany jest „pozytyw” w moich opowieściach i komentarzach! Podobno częściej piszę o negatywach, a przecież nie wszystko jest takie „czarne” w tej naszej „zielonej Łodzi” (Koleżeństwo z „Zielonej Łodzi” przez duże „Z” przy okazji serdecznie pozdrawiam, za to co robią od lat w ramach edukacji ekologicznej naszego miejskiego społeczeństwa!).

Oczywiście staram się dostrzegać i pozytywy, czego dawałem wyraz nie raz, ale…

nic na to nie poradzę, że poza intensywnym dosadzaniem nowych drzew na nasze ulice i skwery (bo to jest przecież takie bardzo medialne i można się tym na każdym kroku chwalić!), zupełnie zapomniano o tym dziedzictwie, które zostało nam przekazane przez naszych poprzedników, dzięki którym jest w naszym mieście kilkadziesiąt parków, w tym kilkanaście mających status zabytkowych i kilkaset (jeszcze!) pomników przyrody!

Niestety dbanie o starodrzew zupełnie nie jest medialne!

Chyba, że ktoś nam „podaruje” Drzewo Roku i wtedy do tego sukcesu dopisują cię ci, co niestety nie mieli z nim zupełnie nic wspólnego! Dlatego ku pokrzepieniu… jeszcze jedno archiwalne zdjęcie tegorocznego laureata, czyli „Fabrykanta” zrobione w marcu 2003 roku, kilka miesięcy po wykonaniu przez naszą firmę „pylonu”(to ten żółty trójnóg).

Dąb Fabrykant

Odcinkiem tym (o numerze 64) kończę cykliczne publikowanie moich „Opowieści o drzewach i nie tylko…” na gościnnych „łamach” Zielnika Łódzkiego, do którego zaprosiła mnie ponad dwa lata temu jego Twórczyni i Animatorka, którą traktowałem przez ten czas jako swoją Redaktor Naczelną, czyli Małgorzata Godlewska.

Moim najbardziej cierpliwym i wytrwałym Czytelniczkom i Czytelnikom chciałbym krótko wyjaśnić, dlaczego to czynię. 

Otóż wyczerpałem, moim zdaniem, warte opowiedzenia historie z mojej działalności zawodowej, jako chirurga drzew. Wszystkie te najbardziej ciekawe i spektakularne prace i wydarzenia zdążyłem Państwu zaprezentować i opisać. Ostatnio coraz częściej odnosiłem się do współczesności (jak choćby w tym odcinku!). Kiedy podjąłem się opublikować te moje wspomnienia i opowieści, chciałem właśnie tego uniknąć. Chciałem przedstawić, a niektórym przypomnieć, że przy drzewach, nawet tych najstarszych, można wiele zrobić, aby je zachować w dobrej kondycji, żeby bezpiecznie mogły cieszyć kolejne pokolenia.

Niestety wielokrotnie od tego pierwotnego założenia zdarzało mi się odstąpić.

Nie chcę być ani apologetą nowych działań zarządców zieleni w mieście, ani ich krytykiem (a w zasadzie krytykantem)! Nie chcę się w tym zakresie „ścigać” z Internetem.

Pamiętajmy, że tak naprawdę o efektach ich decyzji i podejmowanych działań będzie się można wypowiedzieć dopiero za kilkanaście, kilkadziesiąt lat!

Niestety nie fascynują mnie w tym przypadku ilości sadzonych drzew, tak szumnie publikowane m.in. w różnych mediach, choć doceniam to zjawisko.

Smuci mnie natomiast stan miejskiego starodrzewia i to nie tylko tego przyulicznego, ale również to, jak wyglądają obecnie nasze stare parki (nawet te zabytkowe), czy nasze najcenniejsze drzewa – pomniki przyrody!.

Jak widoczny jest brak profesjonalizmu w tym, co jest robione przy drzewach tam rosnących!  Jeśli jest w ogóle robione?

Stąd m.in. moja decyzja.

Jednocześnie chciałbym poinformować, że jestem z Panią Redaktor Naczelną „po słowie” i jeżeli uznam, że warto o czymś, co może Państwa zainteresować, napisać, to Zielnik Łódzki będzie dla mnie nadal otwarty!

A ponieważ zbliżamy się do końca roku i wchodzimy w okres świąteczny, to chciałby złożyć poniższe życzenia.

Łaskawym, cierpliwym i wyrozumiałym Czytelniczkom i Czytelnikom moich  „Opowieści o drzewach i nie tylko…” oraz wszystkim tym, którym stan naszej miejskiej przyrody nie jest obojętny,

życzę wszystkiego najlepszego w zbliżającym się roku 2023.

Zdrowia, pogody ducha i dużo zieleni wokół, tej… „wysokiej zieleni” i… zieleni zadbanej!

Kochajcie drzewa!

Wszystkie, ale szczególnie te stare drzewa!

Są tego po stokroć warte!

Wielokrotnie się Wam za to odwdzięczą!

Marek Kubacki

Tekst i zdjęcia: Marek Kubacki (jeśli nie podpisano inaczej)

Poprzedni odcinek Opowieści Marka Kubackiego TUTAJ.

Pierwszy odcinek TUTAJ.

Jeden komentarz

  1. Na ulicy Sklodowskiej Curie mieszkam od 2002 roku. Ten budynek na rogu Lipowej i Sklodowskiej obserwowałam od początku zamieszkania na Sklodowskiej. W 2002 roku był to budynek Uniwersytetu, teren wokół nie był ogrodzony. Mieszkańcy przechodzili skracając narożnik, nikomu to nie przeszkadzało. Mieścił się tam wtedy chyba wydział geografii. Na samym norozniku ustawiona stacja metereologiczna obsługiwana przez studentów. Później zamiast geografii wprowadziły się wydziały filologiczne. Teren wokół ogrodzono, nie wiadomo po co. W środku wzdłuż ulicy Sklodowskiej rosły duże drzewa, chyba robinie akacjowe, ale nie jestem pewna. Pewnego dnia te drzewa wycięto i posadzono thuje. Po co? Nie wiadomo. Odradzając teren odcięli mieszkańcom skrót. No cóż trudno. Potem Uniwersytet tworząc kampus na Lumumbowie, rezygnowało z lokalizacji w centrum. Budynek został wystawiony na sprzedaż. Trwalo to dosyć długo, ale w końcu się udało. Rozpoczęto pracę budowlane, pozostawiono konstrukcję starego budynku, powstała nowa elewacja i podział wnętrz. Na czas budowy nie wystawiono żadnej tablicy informacyjnej, choć jest to obowiązkiem inwestora. Nawet napisałam o tym do nadzoru budowlanego, ale odzewu nie było. Potem pracę główne zakończono, ale pozostało ogrodzenie. Ogrodzenie uniwersytetu było w niezłym stanie, można było tylko wymienić fragmeny, naprawić podmorowke, ale nie. Jak widać na zdjęciach zrobiono głęboki wykop pod fundament, w którym zamocowano bardzo grube elementy ogrodzenia. Gęsto osadzone pręty ok. 2×8 cm, nie wiem czy pelne xzy puste w środku. Samo ogrodzenie budziło zdumienie swoją masywnością. Nawet się zastanawiałam co tam będzie. Areszt, więzienie? Brakowało tylko drutu kolczastego u góry. Wkrótce sprawa się wyjaśniła. Prokuratura regionalna. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Nie wiedziałam, że prokuratura jest miejscem podwyższonego ryzyka, zagrożonego napadem. To tyle na temat tego miejsca.

    Halina F.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *