Owoce róży można zbierać nawet zimą, póki wyglądają apetycznie, nie są przemoczone albo sczerniałe. Naturalnie przefermentowane i podsuszone nie nadają się już teraz na konfitury – ale na herbatkę jak najbardziej. Zbieramy tam gdzie nie ma smogu.

Dr Henryk Różański pisze w swoim blogu, że owoce przemrożone są smaczniejsze niż świeże i bogatsze w cukier, alkohole cukrowe i pektyny, jednak mają niską zawartość witaminy C.

Tak zwany owoc róży to owoc pozorny utworzony przez rozszerzone dno kwiatowe (hypancjum). Owoce właściwe to drobne niełupki ukryte w hypancjum, którego zmięśniałe ściany mają po dojrzeniu barwę pomarańczową, purpurową, cynobrowoczerwoną, fioletowoczarną, czarną, zieloną. Kształt i kolor pozornego owocu zależy od gatunku.

Oprócz prawdziwej róży dzikiej (Rosa canina L.) w Polsce rośnie szereg innych „botanicznych” gatunków, które często wrzucane są do jednego worka jako „dzika róża”. Trudno dokładnie określić ile ich jest – to zależy od autora i systemu klasyfikacyjnego. Na ogół podaje się około 25 rodzimych gatunków. Czasami są one uprawiane, niekiedy wtórnie dziczeją.

Do krajowych gatunków dochodzą róże obcego pochodzenia i mieszańce – w uprawie lub zdziczałe. Identyfikacja róż nie zawsze jest łatwa.

Większość róż tworzy owoce, które mogą służyć jako pokarm i lekarstwo. Są naturalnym preparatem witaminowo-mineralnym.

Będąc bogatym źródłem witamin owoc róży jest stosowany przede wszystkim jako środek ogólnie wzmacniający, a ponadto w schorzeniach wątroby, nerek i przewodu pokarmowego.

Wszystkie części róży mają silne właściwości przeciwzapalne. Badania prowadzone w Skandynawii wykazały, że preparaty z owoców dzikiej róży wraz z niełupkami są środkiem wyraźnie zmniejszającym ból u osób cierpiących na zwyrodnienie stawów.

Ksiądz Kluk pisał o dzikiej róży:
Owoc wielkości żołędzi, i kształtu i koloru koralów, ma w sobie wiele ziarn twardych, twardemi i kolącemi niby włosami otoczony. Drzewko nie wiele do czego się zda: kwiat zaś w lekarskich potrzebach laxuie, owoc ściąga, a korzeń przeciw szaleństwu użyteczny.

Z kolei mgr Jan Biegański w książce „Ziołolecznictwo. Nasze zioła i leczenie się nimi” (mam piąte wydanie z 1949 r.) tak pisze:
Czerwone owoce róży, oczyszczone z ziarenek i włosków, znajdujących się wewnątrz tego owocu, są suszone i sprzedawane do składów ziołowych i aptek, a przez publiczność fałszywie nazywane głogiem.
Odwar przygotowany z owoców róży, używany jest przy cierpieniach wątroby, głównie przy kamieniach żółciowych (…).

Dawno temu w pierwszym moskiewskim szpitalu żołnierzom rannym w bitwach z Turkami podawano przecier z róży na wzmocnienie sił. Odwarem z owoców obmywano brzegi ran, aby zapobiec gangrenie. Olejem z niełupek leczono rany głowy. Jeszcze podczas drugiej wojny światowej, kiedy brakowało leków, w rosyjskich szpitalach przykładano na rany okłady namoczone w odwarze z owoców róży dla przyspieszenia gojenia.

Rdzenni Amerykanie z dobrym skutkiem przykładali zmiażdżony miąższ owoców miejscowych róż jako okład na silnie zakażone rany.

W jakuckiej medycynie ludowej dojrzałe owoce róży stosuje się dla wzmocnienia dziąseł, odwar z zielonych owoców zaleca się pić w chorobach serca i naczyń krwionośnych, odwar z liści i pędów przy malarii, a z samych liści jako środek moczopędny.

Często sadzi się u nas bardzo dekoracyjną i niewybredną różę pomarszczoną (Rosa rugosa Thunb.). Jej ojczyzną są wybrzeża morskie na wschodzie i południu Kamczatki. Ma wyjątkowo duże owoce do 3 cm średnicy, bardzo popularne wśród mieszkańców Dalekiego Wschodu jako lek i produkt spożywczy. Na przykład w Rosji w Kraju Nadmorskim, gdzie rośnie wyjątkowo dużo róży pomarszczonej, jej mięsiste owoce całymi workami zbierane są na konfitury.

Wewnątrz „owocu” róży wśród niełupek znajdują się kłujące włoski. Dawniej rozgniecione owoce róży „dowcipne” dzieciaki wrzucały sobie nawzajem za koszule. Dotkliwe swędzenie skóry sprawiało, że delikwent nieustannie się drapał.

Pojawia się pytanie, czy te drażniące włoski trzeba usuwać z wnętrza owocu, czy też można spożywać całość, bez żadnej dłubaniny.

Dr Różański odpisał w komentarzu pod tekstem Owoc dzikiej róży – Fructus Rosae:
Zapewniam, że włoski zawarte w komorze szupinki róży nie mają szkodliwego wpływu na tkankę nabłonkową przewodu pokarmowego. Nigdzie na podstawie literatury zagranicznej i polskiej (oczywiście poważnej) i nigdy z własnych doświadczeń nie wywnioskowałem, aby owe włoski miały szkodliwy wpływ na człowieka.

Ciekawostki o owocach dzikiej róży znalazłam w książeczce Jeana Palaiseula Grandmother’s Secrets. Her Green Guide to Health from Plants wydanej w 1972 r. Autor pisze, że włoski otaczające niełupki to idealny środek odrobaczający w leczeniu glistnicy. Pomagają pozbyć się glist, które są pasożytami jelita cienkiego u ludzi i świń. Przyjmuje się na pusty żołądek w dawce 0,15 g włosków zmieszanych z miodem. Środek działa natychmiast likwidując pasożyty w sposób mechaniczny bez najmniejszego podrażnienia błony śluzowej jelit i bez żadnych szkodliwych następstw. W pewnych regionach, na przykład w Katalonii, matki przyrządzają z owoców róży wraz z włoskami dżemy, które dają zarobaczonym dzieciom.

Jean Palaiseul pisze dalej, że niełupki róży wysuszone w słońcu i sproszkowane są starym środkiem na piasek i kamienie w nerkach oraz kolkę nerkową. Zalewa się 3 gramy proszku szklaneczką białego wina i zostawia na 7-8 godzin. Rozmieszać i wypić na pół godziny przed snem, co drugi dzień, najlepiej przy ubywającym księżycu.

Przyrządzając odwar z owoców róży jako herbatę można użyć świeżych lub suszonych całych owoców, z zamkniętymi wewnątrz nasionami i włoskami. Jednak włoski przeszkadzają w jedzeniu przetworów z owoców róży, warto więc wiedzieć jak się ich pozbyć. Najpierw zakładamy rękawice ochronne jeśli nie chcemy by przez tydzień swędziały dłonie. Później należy odciąć resztki okwiatu. Ostrym nożem przekroić owoc na pół (na przetwory lepiej zbierać owoce róży przed pełnym dojrzeniem, póki ściany hypancjum są jeszcze twarde i nie rozmazują się), wydłubać nasiona wraz z włoskami. Aby pozbyć się włosków z suszonych owoców przesiewamy przez sito, najlepiej na zewnątrz, ustawiając się „z wiatrem”.

Botaniczne gatunki róż to przeważnie atrakcyjne krzewy ozdobne. Mają ładne kwiaty i jaskrawe owoce. W mieście można sadzić róże zarówno krajowe jak obcego pochodzenia, natomiast poza miastem wybierać gatunki krajowe.

Róże botaniczne krajowego pochodzenia można sadzić w żywopłotach zamiast drutu kolczastego. Wraz z tarniną, głogiem powinny wrócić na miedze i jako ogrodzenie pastwisk. W miastach szczególnie dobrze wyglądają rosnąc półdziko w pobliżu rzek i zbiorników wodnych, na skarpach. Istnieje wiele gatunków i odmian róż botanicznych o rozmaitym zastosowaniu. Atrakcyjnie wyglądają w zieleni osiedlowej. Niskie gatunki można sadzić na rondach i w pasach rozdzielających jezdnie. Niestety projektanci zieleni rzadko sięgają po róże botaniczne, może z wyjątkiem róży pomarszczonej. Gdybym miała ogród sadziłabym róże botaniczne zamiast „zwykłych” szlachetnych odmian.

Dzikie gatunki róż są przeważnie genetycznie odporne na większość chorób i szkodników. Przyjazne dla środowiska, bo nie muszą być opryskiwane środkami chemicznymi. Tolerują zanieczyszczenie powietrza, doskonale rosną w warunkach miejskich.


